Redakcja OKO.press wydała oświadczenie ws. zatrzymanego dziennikarza

Dodano:
TVP Info, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Po doniesieniach o zatrzymaniu dziennikarza, który chciał pod wpływem alkoholu prowadzić auto i zaatakował policjantów, redakcja wydała komunikat.

"W związku z publikacjami, z których wynika, że w nocy z 23 na 24 lipca dziennikarz OKO.press próbował prowadzić samochód pod wpływem alkoholu i doszło do przepychanki pomiędzy nim a jednym z funkcjonariuszy, informujemy, że nasza redakcja czeka na wyjaśnienia wspomnianego dziennikarza" – czytamy w krótkim komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych. Redakcja OKO.press zapewnia, że jeśli relacje mediów potwierdzą się, wobec dziennikarza wyciągnięte zostaną odpowiednie konsekwencje.

Gmyz: Dziennikarz był kompletnie napruty

Jako pierwszy informację podał Cezary Gmyz. "Dziś w nocy kompletnie napruty dziennikarz @oko_press niejaki @Gruca_Radoslaw zataczając się na oczach funkcjonariuszy, wsiadł do samochodu i uruchomił silnik. Interweniujących policjantów obrzucił wyzwiskami i zaczął się z nimi szarpać. Musieli użyć środków przymusu" – poinformował na Twitterze dziennikarz "Do Rzeczy" oraz korespondent TVP w Niemczech.

Interwencja na Żoliborzu

O sprawie pisze także portal wPolityce.pl. "Funkcjonariusze warszawskiej policji musieli podjąć interwencję wobec mężczyzny na warszawskim Żoliborzu. Miał on poruszać się chwiejnym krokiem, a na pytania policjantów odpowiadał w bełkotliwy sposób. Zapewnił, że wraca do mieszkania i nie potrzebuje pomocy. Po odejściu policjantów, mężczyzna miał zrobić jeszcze kilka kroków i usiąść za kierownicą zaparkowanego samochodu, po czym odpalił silnik. Funkcjonariuszom udało się jednak powstrzymać go przed ruszeniem z miejsca" – opisuje serwis.

Dziennikarz zaatakował policjanta

To jednak nie koniec "wybryków" współpracownika OKO.press.

Mężczyzna nie chciał poddać się policjantom. Wyzywał funkcjonariusza, a jednego z nich złapał za mundur i próbował go uderzyć. Funkcjonariusze musieli użyć gazu i założyć mu kajdanki. WPolityce.pl podaje, że został przewieziony na komendę, gdzie odmówił współpracy.

Źródło: X
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...